Grudzień 1990 rodzi się maleńka Ewelinka. nie wiadomo czemu śpieszy się jej na ten dziwny i nieuporządkowany świat- rodzi się o dwa miesiące za wcześnie, gdyby była chłopcem miałaby mniejsze szanse na przeżycie, ale jest dziewczynką, silną. Po przetoczeniu krwi i długim leżeniu w inkubatorze wychodzi do domu.
Wydaje mi się że tak już jest ze mną do dziś, wszędzie mi się śpieszy i jestem w gorącej wodzie kąpana, jak coś jest do zrobienia robię to. Często najpierw zrobię/powiem potem pomyślę i różne są tego konsekwencje.
Mój mąż mówi że nasz dzidziusiek będzie miał ADHD po mamie i żebym się nawet nie dziwiła że tak kopie i spać nie daje, okaże się...
Oby dzidziuśkowi nie śpieszyło się na ten świat tak jak mamie, niech rośnie spokojnie...
*i tak Bóg ciągle stwarza 'człowieków' na swój obraz,nie wybiera stwarza różnym ludziom młodym starym gotowym i nie gotowym. Mi też stworzył, i uważam że to nie jest wpadka tylko iskra Boga, naprawdę, w ogóle nie podoba mi się to określenie, nie powiem że my mając 21 i 23 lata 'planowaliśmy' dzidziuśka ale na pewno nie była to jakaś taka wpadka, byliśmy i jesteśmy w pełni świadomi swoich czynów i bierzemy za nie pełną odpowiedzialność, a teraz także za to dzieciątko które ciągle się już samo stwarza ze mnie:)